- November? - popatrzyłem zaniepokojony na suczkę. - Hej, wszystko jest okay? - uniosłem jedną brew podchodząc do Gammy na odległość zdecydowanie zbyt bliską tak, że poczułem jej oddech na własnym pysku. Nie odsunęła się ani na centymetr. Odległość między naszymi pyskami z każdą chwilą stawała się coraz mniejsza, jakby któreś z nas naprawdę chciało to zrobić.
- Tak, chyba tak. Co miałoby być nie tak? - zmarszczyła brwi zmieszana.
- Wiesz. Pies wyglądający jak rasowy kanapowiec właśnie wybiegł z twojej jaskini przeklinając jak menel, któremu wypadła z rąk ćwiartka wódki. - zbadałem uważnie jej wzrok, a następnie całą ją, żeby sprawdzić, czy nie odniosła żadnych obrażeń.
- Czy ty właśnie sprawdzasz, czy oby nigdzie się nie wykrwawiam? - zapytała z udawanym oburzeniem w głosie.
Zrobiłem krok w tył.
- Dokładnie. Raczej powinienem się martwić o moją Gammę, co? - mruknąłem z lekkim uśmiechem puszczając jej oczko.
- To był mój kuzyn. Przyszedł, żeby mi się oświadczyć i mianować Betą Heaven Garden! - uniosła z satysfakcją wyżej łeb.
- Och tak... Heaven Garden... - ku jej uciesze pokiwałem z uznaniem głową. - Czy to nie czasem ta plajtująca sfora na południe stąd, gdzie Alfa tak naprawdę jest pieskiem ludzi, a prawowici sforzanie to pchlarze walczący między sobą o zgniłe mięso? - zmrużyłem oczy uśmiechając się lekko i patrząc jak cały entuzjazm z niej odpływa.
- Przecież nigdy bym się na to nie zgodziła! - burknęła.
- Nie chmurz się, Słoneczko. Żartowałem! Chociaż dobrze, że nas jeszcze nie opuszczasz. - parsknąłem z błyskiem w oku - Lady November może wybrać się ze mną do Jaskini Hokaya, czy ma jeszcze jakichś amantów do odrzucenia na dzisiejszej liście zadań?
November? Wybacz, że tak długo czekałaś.. ;-;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz