piątek, 9 lutego 2018

Od Elizabeth CD historii Commanda

- Jest już późno, Hami. Pójdę do domu. - ziewnęłam ostatni raz rozglądając się po jaskini Alfy i skierowałam się w stronę wyjścia. Mieliśmy za sobą dziś dużo pracy. Pora iść spać.
- O tej porze jest już niebezpiecznie.. Odprowadzę cię. - oznajmił mój zatroskany kuzyn.
Nienawidziłam kiedy to robił. Nie chciałam, żeby ktokolwiek zaprzątał sobie mną głowę, a już szczególnie on.
- Nie, zostań. Znam drogę do jaskini. - przekręciłam oczyma.
- Lizzie.. - westchnął -  Ile mam cię prosić, żebyś zamieszkała tutaj do czasu, aż nie zrobi się na terenach bezpieczniej... Jeśli nie chcesz spać tutaj, to pozwól się chociaż odprowadzić, uparciuchu.
- Nie ma mowy, Panie Alfo. Wiesz, że nie lubię słuchać rozkazów z góry. - uśmiechnęłam się słabo.
- To nie rozkaz. Proszę cię.. - zmarszczył brwi unosząc je lekko w górę i przybierając minę zbitego szczeniaka.
- Nie nalegaj, braciszku. - podeszłam do niego i liznęłam po kufie. - Dobranoc. Widzimy się jutro. - rzuciłam, a gdy byłam przy wyjściu odwróciłam się na moment. - Tylko nie próbuj za mną iść.
- Mówisz, masz.. - mruknął wiedząc, że za nic nie zmienię swojej decyzji.
- Dziękuję. - szepnęłam, choć nie byłam pewna, czy aby na pewno mnie usłyszał.

Kroczyłam przez las bez najmniejszego lęku, że się zgubię, jakbym znała go bardziej, niż własną jaskinię, własny dom, którym z resztą był. Od rzeki wiał łagodny wiatr, który kierował mnie wprost do złotego wodospadu. Jedynego jasnego miejsca o tej godzinie. Zaplanowałam tam krótki przystanek, a następnie prostą drogę z nurtem wody do odcinka Fioletowej Rzeczki, gdzie złoto znikało dając miejsce czystemu błękitowi. Uwielbiałam tamte jaskinie. Szczególnie upodobałam sobie jedną z większych, w której kiedyś mieszkała para Beta, Another Day i Geris. Od początku była przyzwoicie urządzona, trzeba ją było tylko lekko "dopieścić", żeby stałą się wymarzonym domem.
Stojąc przy wodospadzie i pijąc złotą wodę, podniosłam lekko wzrok i po drugiej stronie wody dostrzegłam niewyraźną sylwetkę psa. Momentalnie przestałam pić i postawiłam uszy, aby zebrać jak najwięcej informacji o nieznajomym. Nie wiedział, że tu jestem, bo wiatr był po mojej stronie. Szybko wychwyciłam, że był to pies średnich rozmiarów, który jakiś czas temu stoczył walkę. Miał problem z łapą. Ponadto, mogłabym sądzić, że ma coś nie tak ze wzrokiem, skoro jeszcze mnie nie zauważył. Do tej pory przecież nie podejmowałam próby ukrycia się, a oświetlenie tego miejsca tylko pomagało w dostrzeżeniu nie najmniejszej suki.
W jednej chwili, gdy pies się poruszył, zamarłam. Jego sierść.. Ta postawa... Był to najprawdziwszy Retriever. Rasa z której sama się składałam... Przynajmniej tak wyglądał. Czy możliwe, że... że to mój znienawidzony ojciec? Szybko odrzuciłam od siebie tę myśl. Coś mi mówiło, że mimo swojego opłakanego stanu, pies, który stał w pewnej odległości ode mnie mógł być w moim wieku. Gdy ten ruszył przed siebie, nie pozostało mi nic innego, jak go śledzić. Czego szukał na naszych terenach? Wszystko wskazywało na to, że zmęczony pies zamierza zatrzymać się w jednej z jaskiń przy Fioletowej Rzeczce. Wewnętrzny głos nakazał mi w tej chwili do niego podejść i zapytać o wszystko co wie, choć rozum krzyczał by nie wychylać się do czasu aż uzna, że jest w stanie pokonać go w walce. Nie bawiąc się już więcej w chowanego, podeszłam bliżej do psa i pozwoliłam, aby wiatr uniósł w powietrze mój zapach. Czujny toller niemalże od razu odwrócił łeb w moją stronę. Wyprostowałam się próbując odgadnąć jego wyraz pyska, po czym zrobiłam kilka kroków w jego stronę. Nie zamierzał uciekać, choć był odrobinę spięty, zapewne nadal w głowie miał wspomnienia z sytuacji podczas której zranił łapę. Pewnym krokiem podeszłam do intruza, który wyczuwając, że jestem suką, nieco złagodniał.
- Co tu robisz? - zapytałam ozięble, kiedy dzieliły nas raptem cztery kroki.
Przyjrzałam się uważnie jego pyskowi na tyle, na ile pozwolił mi na to blask księżyca. Nie opuszczało mnie te dziwne wrażenie, że już kiedyś go widziałam, ale nie potrafiłam przyczepić do niego żadnej metki.

Command?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz