- Nie! - krzyknąłem, ale suczki już nie było. ,,Uspokój się,Takes. Nic jej się nie stanie." Mówiłem ciągle w myślach. Zamierzałem czymś zająć umysł,czekając na koniec burzy. Zresztą i tak bym tu został, bo bardzo ciekawiły mnie te wszystkie zakamarki. Powoli ruszyłem korytarzami co chwilę odkrywając kolejne wejścia. Przy którymś korytarzu zobaczyłem wpadające promienie s Od łońca. Podbiegłem tam i wyjrzałem przez dość duże "okno". Dotarłem na inne tereny,jednak niemniej ładne niż lawendowe pole. Jednym skokiem pokonałem przeszkodę i sprawnie odbiłem się od kamieni. Rozejrzałem się dokładnie zapamiętując okolicę. Nie chciałem się zgubić,jednak w koñcu gdzieś musiałem wyjść poza znane mi dotąd tereny. Słyszałem, że w terenach sfory są także magiczne,ale takiego czegoś nie przewidziałem. Przede mną był wielki wodospad a spływała z niego żłota woda. Przy brzegu był lód,co nadawało większy efekt zamarzniętej złotej wodzie. Po chwili jednak ruszyłem dalej. Kilka godzin później wróciłem do siebie. Chciałem pójść do November. Ruszyłem w stronę jej domu. Po drodze napotkałem dorodnego jelenia. Zakradłem się do niego i rzuciłem na szyję. Po kilku minutach jeleń upadł. Zaniosłem go pod drzwi domu November. Lekko zpukałem do jej drzwi. Po chwili suczka mi otworzyła.
- Czego? - zapytała
- Jesteś może głodna? - zapytałem wskazując jelenia - A tak na serio, to przyszedłem przeprosić i upewnić się, że nic ci się nie stało. Jednak jeleń i tak dla ciebie - powiedziałem i popatrzyłem się w oczy suczki.
November? Dałam ci chociaż na kilka godzin spokój xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz