Imię: pełne imię - Whatever It Takes (cokolwiek się stanie). Przedstawia się tak, ale woli gdy znajomi mówią na niego Whatever. Dostał także drugie imię zgodne z jego życiem - Last Hope. Matka zawsze mu mówiła, że jest ich ostatnią nadzieją.
Płeć: Pies!
Wiek: Dokładnie - 2 lata i 10 miesięcy.
Urodziny: 17 dzień jesieni
Rasa: 75% border collie 25% owczarek niemiecki
Aparycja: Whatever jest mocno zbudowany, co chyba odziedziczył po swojej niewielkiej części owczarka niemieckiego. Jego sierść jest biała z dużymi czarnymi łatami typowymi dla border collie. Jednak nie całkowicie. Końcówka jego ogona,uszu i łap jest w kolorze brązowym. Ma duże,brązowe oczy,dość długi,puchaty ogon i duże,oklapnięte uszy. Jest dosyć wysoki,gdyż mierzy prawie 70cm w kłębie.
Głos: One direction
Stanowisko: Lekarz
Orientacja: heteroseksualny
Partner: Zakochany w gammie. Głupie marzenie
Młode: Nie ma,jednak chciałby posiadać
Rodzina:
Matka - La vida
Ojciec - Anywhere
Sektor: Od zawsze lubił kwiaty(what(Ever It takes)?!). Zamieszkał w Navyedeer. A dokładniej to w jaskini przy lawendowym polu
Cechy: Whatever IT Takes jest wesołym psem lubiącym towarzystwo. Zawsze ma pełno pomysłów i jest pewny siebie. Jest aktywny i bardzo,ale to bardzo szalony. Do sfory dołączył głównie z powodu doskwierającego mu samotności po opuszczeniu resztek sfory. Czasem rzuca ripostami,co wcale nie jest dziwne jak ktoś go wkurzy,jednak są to nieliczne przypadki. Czasem może się tak rozgadać,że przez kilka godzin nie usłyszysz niczego prócz jego głosu. Jeśli wyciągniesz łapę w jego stronę,zostanie twoim przyjacielem na całe życie. Najdziwniejsze w jej charakterze jest to,jak bardzo przypasował się do przyrody. Bardzo nie lubi gdy ktoś niszczy przyrodę,a on sam porusza się lekko jak powietrze,co zapewne jest zasługą rasy,jest (prawie)zawsze pogodny jak słońce i delikatny jak woda. Oczywiście tak jak woda czasem podnosi nurt,tak i on czasem się wścieka. Dobra,koniec tych porównań. Whatever jest pomocnym,pogodnym psem potrzebującym towarzystwa. Takie podsumowanie.
Historia: Whatever urodził się w sforze,jeśli tak to można nazwać. Była to po prostu grupa psów zebrana przez jego ojca. Gdy rodzice tworzyli parę alfa dobrze im się żyło -do czasu gdy pomiędzy psami ze sfory wybuchła wojna. Różnice zdań podzieliły sforę na dwa wrogie obozy. Właśnie wtedy urodził się on - jedyne dziecko pary alfa. Jego pierwsze imię nadał mu ojciec w czasie którejś z wielu rozmów z La Vidą.
- Kochanie,cokolwiek się stanie nie pozwolimy by sfora się rozpadła - powiedziała wtedy matka Whatever'a. Ponieważ był to właśnie ten dzień,w którym szczenię przyszło na świat, ojcu przyszło do głowy by wykorzystać tą myśl.
- No właśnie! Będzie się nazywał Whatever it Takes! - ucieszył się.
- Dobrze,mi pasuje. A jakie będzie drugie imię? - zapytała jego żona,gdyż był tam zwyczaj dawania szczeniętom drugich imion.
- Jest naszą jedyną nadzieją. Nie sądzisz że powinien nazywać się zgodnie z tym? - zapytał.
- Cokolwiek Się Stanie będzie naszą Ostatnią Nadzieją - powiedziała La Vida. I tak został Whatever it Takes'em lub jak kto woli Last Hope'm. Dorastanie w czasie wojny nie było dla niego łatwe, więc gdy tylko osiągnął wiek dwóch lat zaczął robić wszystko by w sforze zapanowała lepsza atmosfera. Osiągnął to dzieląc sforę na dwie żyjące w pokoju grupy. Chociaż zajmowały osobne terytoria, władzę nad każdą z nich miał Whatever. Spokój nie trwał długo
- niespełna dwa miesiące później zaatakowały wilki. Sfora walczyła najlepiej jak umiała, niestety była zbyt mała by wygrać. Zginęli jego rodzice,cała południowa strona (podzielił na północ i południe) i większość z północnej. Załamał się. Zostawił piątkę ocalałych psów i uciekł. Zostawił przeszłość daleko za sobą i rozpoczął nowe życie,jednak brakowało mu towarzystwa. Chciał znaleźć się w miejscu,gdzie mógłby się z kimś zaprzyjaźnić, tak bardzo doskwierała mu samotność. Często spotykał kogoś, ale żadna z tych znajomości nie trwała dłużej niż kilka dni. Zniechęcony postanowił zamieszkać w lesie, ale nawet tam ciężko mu było znaleźć miejsce dla siebie. Błąkał się samotnie coraz głębiej, aż zdziwiony zauważył, że las się kończy. W oddali widział fioletowe kwiaty. Uradowany pobiegł w ich stronę. Kilka godzin później spotkał suczkę. Zresztą - wygląd border collie,tak jak on. Po chwili dowiedział się, że jest gammą Sfory Psiego Głosu. Gdy zaproponowała dołączenie,bez wahania się zgodził.
Nick na howrse.pl i/lub doogi i/lub mail: wolfik [h] Wolfik27 [d] wolfik27@o2.pl
Orientacja: heteroseksualny
Partner: Zakochany w gammie. Głupie marzenie
Młode: Nie ma,jednak chciałby posiadać
Rodzina:
Matka - La vida
Ojciec - Anywhere
Sektor: Od zawsze lubił kwiaty(what(Ever It takes)?!). Zamieszkał w Navyedeer. A dokładniej to w jaskini przy lawendowym polu
Cechy: Whatever IT Takes jest wesołym psem lubiącym towarzystwo. Zawsze ma pełno pomysłów i jest pewny siebie. Jest aktywny i bardzo,ale to bardzo szalony. Do sfory dołączył głównie z powodu doskwierającego mu samotności po opuszczeniu resztek sfory. Czasem rzuca ripostami,co wcale nie jest dziwne jak ktoś go wkurzy,jednak są to nieliczne przypadki. Czasem może się tak rozgadać,że przez kilka godzin nie usłyszysz niczego prócz jego głosu. Jeśli wyciągniesz łapę w jego stronę,zostanie twoim przyjacielem na całe życie. Najdziwniejsze w jej charakterze jest to,jak bardzo przypasował się do przyrody. Bardzo nie lubi gdy ktoś niszczy przyrodę,a on sam porusza się lekko jak powietrze,co zapewne jest zasługą rasy,jest (prawie)zawsze pogodny jak słońce i delikatny jak woda. Oczywiście tak jak woda czasem podnosi nurt,tak i on czasem się wścieka. Dobra,koniec tych porównań. Whatever jest pomocnym,pogodnym psem potrzebującym towarzystwa. Takie podsumowanie.
Historia: Whatever urodził się w sforze,jeśli tak to można nazwać. Była to po prostu grupa psów zebrana przez jego ojca. Gdy rodzice tworzyli parę alfa dobrze im się żyło -do czasu gdy pomiędzy psami ze sfory wybuchła wojna. Różnice zdań podzieliły sforę na dwa wrogie obozy. Właśnie wtedy urodził się on - jedyne dziecko pary alfa. Jego pierwsze imię nadał mu ojciec w czasie którejś z wielu rozmów z La Vidą.
- Kochanie,cokolwiek się stanie nie pozwolimy by sfora się rozpadła - powiedziała wtedy matka Whatever'a. Ponieważ był to właśnie ten dzień,w którym szczenię przyszło na świat, ojcu przyszło do głowy by wykorzystać tą myśl.
- No właśnie! Będzie się nazywał Whatever it Takes! - ucieszył się.
- Dobrze,mi pasuje. A jakie będzie drugie imię? - zapytała jego żona,gdyż był tam zwyczaj dawania szczeniętom drugich imion.
- Jest naszą jedyną nadzieją. Nie sądzisz że powinien nazywać się zgodnie z tym? - zapytał.
- Cokolwiek Się Stanie będzie naszą Ostatnią Nadzieją - powiedziała La Vida. I tak został Whatever it Takes'em lub jak kto woli Last Hope'm. Dorastanie w czasie wojny nie było dla niego łatwe, więc gdy tylko osiągnął wiek dwóch lat zaczął robić wszystko by w sforze zapanowała lepsza atmosfera. Osiągnął to dzieląc sforę na dwie żyjące w pokoju grupy. Chociaż zajmowały osobne terytoria, władzę nad każdą z nich miał Whatever. Spokój nie trwał długo
- niespełna dwa miesiące później zaatakowały wilki. Sfora walczyła najlepiej jak umiała, niestety była zbyt mała by wygrać. Zginęli jego rodzice,cała południowa strona (podzielił na północ i południe) i większość z północnej. Załamał się. Zostawił piątkę ocalałych psów i uciekł. Zostawił przeszłość daleko za sobą i rozpoczął nowe życie,jednak brakowało mu towarzystwa. Chciał znaleźć się w miejscu,gdzie mógłby się z kimś zaprzyjaźnić, tak bardzo doskwierała mu samotność. Często spotykał kogoś, ale żadna z tych znajomości nie trwała dłużej niż kilka dni. Zniechęcony postanowił zamieszkać w lesie, ale nawet tam ciężko mu było znaleźć miejsce dla siebie. Błąkał się samotnie coraz głębiej, aż zdziwiony zauważył, że las się kończy. W oddali widział fioletowe kwiaty. Uradowany pobiegł w ich stronę. Kilka godzin później spotkał suczkę. Zresztą - wygląd border collie,tak jak on. Po chwili dowiedział się, że jest gammą Sfory Psiego Głosu. Gdy zaproponowała dołączenie,bez wahania się zgodził.
Nick na howrse.pl i/lub doogi i/lub mail: wolfik [h] Wolfik27 [d] wolfik27@o2.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz